I wtedy mnie pocałował. Z początku się opierałam, ale w końcu oddalam pocałunek. Wydawało się, że trwał on wieczność, a może tylko sekundę? Nie wiedziałam, czas jakby się dla mnie nie liczył... liczył się tylko ON. Ross. Po długiej, długiej chwili oderwałam się od niego, mimo że wcale nie chciałam.
- Teraz możesz już być na mnie zła... - zaczął Ross, ale zatkałam mu usta pocałunkiem. W niewielkiej przerwie, między kolejnym całowaniem wyszeptałam:
- Nie mam zamiaru...
Ross? ^~^ Poradziłam sobie ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz